Jesienno-zimowe kreacje, projektanci (Gucci, Dior czy duet D&G) rozweselają frędzlami. Czasami wyglądają jak odczepione z galowego munduru orkiestry wojskowej, czasami jak sznur do zasłon. Chloe umieszcza je niemal wszędzie: przy torebkach, paskach, kołnierzach i łączy z bluzkami w stylu pirackim albo żakietami, które przypominają stroje paradne orkiestry. Do tego żaboty, kokardy i falbany... A w tym wszystkim miejsce dla bohatera – frędzla!
Mi osobiście frędzle kojarzą się ze stylem indiańskim. Uważam, iż są ozdobą samą w sobie i nie należy traktować zbyt poważnie ówczesnych wskazówek dyktatorów mody. Na naszych polskich ulicach chyba jeszcze nie czas na mix frędzlowo-koronkowo-panterkowo-kokardkowy.... Tym bardziej,że lato się skończyło i na ulicy niedługo nie będzie już wypadało pokazać się w typowo indiańskim zestawieniu. Bardzo żałuję, że frędzle odkryłam dopiero teraz. Przez długie lata pałałam do nich nienawiścią, a wszystko za sprawą torebki , z którą wiąze się dziwna historia..
Cała pokryta frędzlami z zamszu naturalnego, w kolorze ciemnej czekolady - do dziś mam jej obraz przed oczyma :) Byłaby teraz idealnym dopełnieniem stroju.
Frędzle zauroczyły mnie do tego stopnia, że pojawiły się u mnie aż w trzech miejscach: na torebce, kamizelce i butach. Te ostatnie to moje "modowe" spełnienie :) Zamierzam nosić je do grubych rajstop , co sądzicie o takim zestawieniu? Czy kilka stopni na na termometrze nie przyszkadza w lawirowaniu pomiędzy modą letnią a jesienną ?
Pozdrawiam
wedges/ bronx
jeans shirt/H&M
vest/ newlook
white shirt/SH
bag/ zara